Bezlitosny czas

Jedna dziesiąta sekundy to niewiele. Jednak w ciągu tak krótkiego czasu może wydarzyć się prawdziwa tragedia. Otóż… zaśnięcie na wieczność przeraża bardziej niż bezsenność… prawda?

Przez jedną dziesiątą sekundy człowiek podróżujący samochodem, który z szybkością 80 km/h uderzy w niechwiejną przeszkodę, wyleci przez przednią szybę pojazdu i zatrzyma się dopiero na tej barykadzie. Stanie się tak, kiedy kierowca tej maszyny nie zapnie pasów bezpieczeństwa.

Według historyków pierwsza odnotowana kolizja drogowa miała miejsce w drugiej połowie XVIII w., czyli wtedy, kiedy w naszym kraju wybuchła wojna z zaborcami. Wówczas w Paryżu badano funkcjonowanie maszyny parowej. Podczas testów uszkodziło się sterowanie przednim kołem i w trakcie skręcania przewoźnik natknął się na ścianę. Na szczęście nie doświadczył on groźnych obrażeń.

Mimo że pasy bezpieczeństwa montowano w powozach konnych już w IXX w., a w samolotach w latach 20. XX w., to nie trafiały one do samochodów aż do wybuchu II wojny światowej. Przyczyną tego błędu był fakt, że dotychczas dla producentów samochodów bezpieczeństwo nie było priorytetem, a ludzie o niskiej świadomości uważali, że nie potrzebują takich technologii. Producenci nastawiali swoich projektantów na to, aby samochody były jak najszybsze, jak najwygodniejsze i jak najładniejsze. Kiedy w latach 50. XX wieku w Polsce ludowej luksusem stały się szklanki w metalowych koszyczkach, zaczęły pojawiać się analizy wykazujące śmiertelność uczestników ruchu drogowego podczas wypadków. To spowodowało aktualizację prawa, która nakazywała producentom udoskonalanie konstrukcji związane z bezpieczeństwem.

Już w 1949 r. amerykańska firma Nash darowała klientom pasy bezpieczeństwa jako możliwy dodatek w pojazdach. Jednak to szwedzki Saab w 1959 r. dopuścił pasy seryjnie w modelu GT 750. Następnego roku Volvo okazało trzypunktowe pasy bezpieczeństwa jako seryjne dopełnienie we wszystkich modelach.

Od czego się zaczęło?

Jedna dziesiąta sekundy to niewiele. Jednak w ciągu tak krótkiego czasu może wydarzyć się prawdziwa tragedia. Otóż… zaśnięcie na wieczność przeraża bardziej niż bezsenność… prawda?

Przez jedną dziesiątą sekundy człowiek podróżujący samochodem, który z szybkością 80 km/h uderzy w niechwiejną przeszkodę, wyleci przez przednią szybę pojazdu i zatrzyma się dopiero na tej barykadzie. Stanie się tak, kiedy kierowca tej maszyny nie zapnie pasów bezpieczeństwa.

Według historyków pierwsza odnotowana kolizja drogowa miała miejsce w drugiej połowie XVIII w., czyli wtedy, kiedy w naszym kraju wybuchła wojna z zaborcami. Wówczas w Paryżu badano funkcjonowanie maszyny parowej. Podczas testów uszkodziło się sterowanie przednim kołem i w trakcie skręcania przewoźnik natknął się na ścianę. Na szczęście nie doświadczył on groźnych obrażeń.

Mimo że pasy bezpieczeństwa montowano w powozach konnych już w IXX w., a w samolotach w latach 20. XX w., to nie trafiały one do samochodów aż do wybuchu II wojny światowej. Przyczyną tego błędu był fakt, że dotychczas dla producentów samochodów bezpieczeństwo nie było priorytetem, a ludzie o niskiej świadomości uważali, że nie potrzebują takich technologii. Producenci nastawiali swoich projektantów na to, aby samochody były jak najszybsze, jak najwygodniejsze i jak najładniejsze. Kiedy w latach 50. XX wieku w Polsce ludowej luksusem stały się szklanki w metalowych koszyczkach, zaczęły pojawiać się analizy wykazujące śmiertelność uczestników ruchu drogowego podczas wypadków. To spowodowało aktualizację prawa, która nakazywała producentom udoskonalanie konstrukcji związane z bezpieczeństwem.

Już w 1949 r. amerykańska firma Nash darowała klientom pasy bezpieczeństwa jako możliwy dodatek w pojazdach. Jednak to szwedzki Saab w 1959 r. dopuścił pasy seryjnie w modelu GT 750. Następnego roku Volvo okazało trzypunktowe pasy bezpieczeństwa jako seryjne dopełnienie we wszystkich modelach.

Kto jest wynalazcą?

Ojcem dzisiejszych trzypunktowych pasów bezpieczeństwa jest Szwed Nils Bohlin. Ówczesny prezes Volvo dostrzegł jego nadzwyczajne umiejętności podczas działalności nad koncepcją aparatury katapultowania w samolotach Saab’a. Po roku pracy, w 1959 r., Bohlin objawił usprawniony trzypunktowy pas bezpieczeństwa, którego części opasały tułów i linię bioder. Aranżował demonstracje, podczas których śmiałkowie dawali świadectwo efektywności pasów bezpieczeństwa.

Najpierw trzypunktowe pasy bezpieczeństwa zostały opatentowane przez Amerykanów, jednak ich model posiadał zapięcie po środku tułowia i było niewygodne. Bohlin wymyślił, że jego projekt będzie można szybko zapiąć za pomocą jednej ręki. Chyba najpiękniejszym gestem w karierze Bohlina było to, iż odstąpił patent, przekazując go z wolną licencją innym producentom samochodów, dzięki czemu mogli oni montować pasy w samochodach seryjnie.

Pośmiertne rachunki

Kiedy w 2002 r. Bohlin zmarł, dokonano obliczeń, z których wynikało, że jego wynalazek uratował życie 1 000 000 uczestników ruchu drogowego, którzy wyrobili w sobie nawyk zapinania pasów bezpieczeństwa.

Na podstawie informacji opracowanej przez PZU w ramach inicjatywy „Powiedz stop wariatom drogowym” spośród wszystkich kierowców bez zapiętych pasów bezpieczeństwa jeździ:
– 34% – od czasu do czasu
– 10% – często albo bardzo często.

Nieprawdopodobne, a jednak…

W czasie wypadku poduszki powietrzne chronią głowę, zagłówki – kręgosłup, natomiast pasy bezpieczeństwa… niemal cały organizm. Ponadto współcześnie są one bardzo wygodne i funkcjonalne. W obliczu takich faktów nie powinno być osób, które z nich nie korzystają… a jednak istnieją tacy ludzie. To niezwykłe, że jest ich tak wielu, i że nie dbają o własne życie.

autor

Beata Kowalczyk