Hipochondria jest zaburzeniem powodującym przekonanie chorego o tym, że jego organizm atakuje przynajmniej jedna, poważna, postępująca choroba somatyczna. Ta anomalia jest defektem nerwicowym, zakorzenionym głęboko w psychice cierpiącego. Dotknięte nią osoby odczuwają objawy wskazujące na istnienie problemów zdrowotnych przy braku rzeczywistych podstaw uzasadniających takie myślenie. Fundamentem tej dolegliwości jest strach oraz objawy fizyczne, najczęściej wywołane destruktywnymi myślami.
Hipochondria a depresja
Depresja może powodować hipochondrię, a hipochondria depresję. Faktem jest, iż hipochondrii często towarzyszy lęk. Pacjenci, którym lekarz mówi, że nic im nie dolega, uciekają się nawet do samookaleczania w celu zwrócenia na siebie uwagi. Inni nie ufają lekarzom i diagnozują się sami, „wykrywając” u siebie najczęściej popularne choroby (obecnie np. nowotwory).
Niektórzy lekarze postanowili wprowadzić swoich pacjentów w błąd, wymyślając nieistniejące choroby (np. uczulenie na jaskrawe kolory). Okazało się, że zgłaszało się do nich całkiem sporo osób z objawami tych wyimaginowanych zaburzeń.
Czy płeć ma znaczenie?
Wielokrotnie przeprowadzane badania wykazały, iż znacznie więcej hipochondryków znajduje się wśród mężczyzn. W takim razie hipochondria nie ma zbyt dobrego gustu, skoro wybrała sobie tę „brzydszą płeć”.
Najkrócej o rodzajach hipochondrii
Pierwszy – nocebo – jest przeciwieństwem placebo. Drugi – nozofobia – to strach przed zachorowaniem. Trzeci – dysmorfofobia – jest przeświadczeniem, że jakaś część ciała uległa zdeformowaniu lub nieestetycznie wygląda (np. skóra, włosy, nos).
Znani hipochondrycy
Adolf Hitler był przekonany że ma raka, za to Albert Einstein histerycznie bał się przeciągów.
A co z konsekwencjami?
Hipochondrycy z reguły żyją krócej od ludzi zdrowych. Różnice wynoszą nawet 7 lat. Czy naprawdę warto poświęcać tyle czasu na zastanawianie się nad stanem swojego zdrowia, jeśli najprawdopodobniej nic nam nie dolega? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Pozdrawiam!